Dziś dzień
ojca i syna, bo ja usiłowałam napisać krótki artykuł. Wstaliśmy na sjestę. O
tej porze siedzimy w domku. Z Jerzem w domu nie jestem w stanie się skupić.
Wysyłam ich po zakupy, frutta e verdura. Warzywniaki tutaj to sklecone w polu szałasy z wielkim szyldem frutta e verdura właśnie. A więc jadą tam i po chwili wracają: nieczynne, bo sjesta. Więc siedzimy znów w domku aż do bezpiecznej godziny, gdy
wreszcie mogą pójść na plażę.
historie z życia rodzinki, refleksje ogólne oraz opisy szalonych przygód, jeśli się takie zdarzą
środa, 4 września 2013
wtorek, 3 września 2013
Marina Romea
Jesteśmy u celu. Wreszcie to czujemy: dotarliśmy do miejsca, gdzie spędzimy najbliższe dwa tygodnie. Wstępny rekonesans pod wodzą babci Ewy i jej przyjaciół - i zostajemy sami. Bardzo nam tak dobrze po ostatnim intensywnym tygodniu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)